Smażone kwiaty cukinii to prawdziwy smak lata. Podobno są już w Polsce miejsca gdzie można je kupić. Ja biorę z własnego ogródka, który jest tyci jak ląd Pana Maluśkiewicza. Zatem mogę raczyć się tym przysmakiem tylko kilka razy w roku. Dobra wiadomość jest taka, że z kilku zaledwie krzaczków można zbierać kwiaty już od końca czerwca do początków października.
(koszt orientacyjny – 3 zł/porcja na 4 osoby)
- kwiaty cukinii (co najmniej 4 na osobę )
- ¼ kg liści szpinaku (1 zł)
- ¼ l piwa (0,80 zł)
- ¼ l oleju słonecznikowego (1,30 zł)
- szklanka mąki (0,50 zł)
- dwie ćwiartki cytryny ( 0,40 zł)
- sól
Do miski wlewamy piwo i dodajemy mąkę. Ciasto mieszamy rózgą
lub widelcem, tak aby uzyskało konsystencję gęstej śmietany. Gotowe ciasto
odstawiamy do lodówki na ½ godziny. Płuczemy liście, a kwiaty tylko wtedy,
jeśli to konieczne. Kiedy ciasto odstało się w lodówce rozgrzewamy w garnku
olej. Kwiaty i liście obtaczamy w cieście i wrzucamy na gorący olej. Odwracamy na drugą stronę, jak już się przyrumieni. Wyjmujemy i
dokładnie odsączamy na papierze kuchennym. Przekładamy na talerz, solimy i skrapiamy
delikatnie sokiem z cytryny.
Moje uwagi i rady
W moim tycim ogródku uprawiam cukinie właściwie tylko po to, żeby jeść kwiaty. Kto nie chce się jednak pozbawiać zbiorów właściwych, to do smażenia użyje tylko kwiatów męskich. Można je poznać po tym, że wyrastają na cienkich łodyżkach. Najsmaczniejsze są jednak kwiaty żeńskie z malutką delikatną cukinią. Wtedy musimy uważnie pilnować właściwego momentu zbioru.
Do przepisu podstawowego staram się wprowadzić maksimum urozmaicenia. Poza szpinakiem używam więc liści bietoli czyli białej botwiny. Niestety nie można jej kupić w Polsce, więc to rarytas dla posiadaczy ogródka. Dodaję też kilka liści szałwii. Lubię to wzbogacić gałązkami świeżych ziół – oregano, tymianek, rozmaryn. Zapraszam do eksperymentów. Sam tego nie sprawdzałem jeszcze, ale zastanawia mnie, jak w takim przepisie sprawdziłby się np. dziki szczaw.
Do przepisu podstawowego staram się wprowadzić maksimum urozmaicenia. Poza szpinakiem używam więc liści bietoli czyli białej botwiny. Niestety nie można jej kupić w Polsce, więc to rarytas dla posiadaczy ogródka. Dodaję też kilka liści szałwii. Lubię to wzbogacić gałązkami świeżych ziół – oregano, tymianek, rozmaryn. Zapraszam do eksperymentów. Sam tego nie sprawdzałem jeszcze, ale zastanawia mnie, jak w takim przepisie sprawdziłby się np. dziki szczaw.
Kwiaty są delikatne. Nie możemy ich myć a tylko delikatnie oczyścić pędzelkiem.
W miejsce piwa możemy użyć po prostu wody gazowanej. W wersji wypasionej możemy zstąpić olej słonecznikowy bardziej neutralnym w smaku olejem arachidowym lub olejem z pestek winogron.
W miejsce piwa możemy użyć po prostu wody gazowanej. W wersji wypasionej możemy zstąpić olej słonecznikowy bardziej neutralnym w smaku olejem arachidowym lub olejem z pestek winogron.
Nie możemy żałować oleju. Smażone kwiaty i liście muszą w
nim pływać. Nie czarujmy się więc. Nie jest to potrawa tak niskokaloryczna, jak by się mogło wydawać. W tej potrawie, tym co zaspokaja głód jest olej, którego nie da się odsączyć w stopniu doskonałym. Jak sprawdzić czy olej jest dostatecznie gorący? Zanurzamy w nim
umoczoną w wodzie wykałaczkę. Jeśli kipi, to znaczy, że jest dostatecznie rozgrzany. Temperatura jest punktem krytycznym. Przy zbyt niskiej ciasto będzie nadmiernie piło olej. Przy zbyt wysokiej będzie się przypalało.
Takie robił mój Tata.
OdpowiedzUsuńPycha
Emaus
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń