Odrobina wspomnień. W pierwszą w
życiu podróż do Włoch udałem się z moim przyjacielem Pietro, którego poznałem w
Polsce. Ma oczywiście żonę Polkę. Piszę „oczywiście”, bo jeśli poznacie Włocha
mieszkającego w Polsce, to w 9 przypadkach na 10 ma on żonę Polkę. W tym 10-tym
jest ona dopiero jego narzeczoną. Nie ma w tym nic dziwnego, bo co tu dużo
mówić, Polki są ładniejsze od Włoszek. Jest przykra odwrotna strona tego
medalu. Najładniejsze dziewczyny, które poznacie na kursach włoskiego w Polsce
są już zajęte. Uczą się włoskiego bo mają męża albo narzeczonego Włocha.
Wracając jednak do głównego
wątku, przekraczaliśmy granicę na przejściu Villach – Tarvisio. Wjeżdża się do
tunelu pod Alpami po stronie austriackiej, a wyjeżdża po włoskiej. Kiedy byliśmy już w
tunelu, Pietro powiedział „stai per entrare nel più bello paese del mondo”
(wjeżdżasz do najpiękniejszego kraju świata). Pomyślałem wtedy, że włoska
megalomania narodowa jest piramidalna. W drodze powrotnej musiałem jednak otwarcie
przyznać, że nie było w tym żadnej przesady, a tylko proste stwierdzenie faktu.
Stąd już tylko krok, żeby uznać jaka jest najlepsza kuchnia świata. A cóż jest
lepszego w kuchni włoskiej niż „la pasta”, szczególnie z sosem na bazie ryb czy
owoców morza. Polecam zatem poniższy przepis.
(koszt orientacyjny – 16 zł/porcja na 4 osoby)
- 400 g makaronu typu farfalle (3,50 zł)
- 100g wędzonego łososia (10 zł)
- 100 ml śmietany (1 zł)
- 2 łyżki masła (0,20 zł)
- 1 płaska łyżka słodkiej papryki (0,10 zł)
- 25ml wódki (0,70 zł)
- szczypta gałki muszkatołowej (0,10 zł)
- 1 łyżka ziaren zielonego marynowanego pieprzu – opcjonalnie (0,40 zł)
- sól
W garnku nastawiamy co najmniej 4 litry wody. Kiedy zawrze
wrzucamy łyżeczkę soli i potem makaron. Makaron często mieszamy energicznie,
żeby się nie sklejał i nie przywierał.
W tym czasie przygotowujemy sos. Na
dużej patelni podgrzewamy śmietanę. Dodajemy masło i mieszamy aż się rozpuści.
Dodajemy jedno po drugim: pokrojonego w kawałki łososia, paprykę i gałkę
muszkatołową i mieszamy. Przy samym końcu dolewamy wódkę i doprawiamy solą. Makaron
gotujemy 1 minutę krócej niż czas podany na opakowaniu. Po odlaniu łaczymy go z
sosem i całość podgrzewamy jeszcze 1 minutę ciągle mieszając. Po wyłożeniu na talerze
dekorujemy ziarenkami pieprzu.
Moje uwagi i rady
Łosoś sałatkowy jest tańszy, bo
to skrawki nie płaty. Nam to jednak nie przeszkadza, bo przecież i tak musimy
go pokroić w małe kawałki.
Ponieważ sos przyrządzamy w tak
zwanym międzyczasie, kiedy gotuje się makaron, to składniki sosu musimy
przygotować wcześniej, żeby były pod ręką i do sporządzania sosu przystępujemy
już po wrzuceniu makaronu do wrzątku.
Istotne dla przyrządzania sosu
jest utrzymanie niskiej temperatury. Gdybyśmy doprowadzili śmietanę do wrzenia,
mogłaby się zwarzyć. Aby się przed tym zabezpieczyć można dodać do sosu 1-2
łyżki wody z gotującego się makaronu.
Marynowany zielony pieprz to mój
osobisty wkład do oryginalneogo przepisu włoskiego. Pierwszy raz dodałem go
wyłącznie ze względów wizualnych, ale okazało się, że stanowi doskonały kontrapunkt
smakowy. Amator łagodniejszej tonacji zastąpi pieprz drobno posiekaną natką. Kto natomiast lubi
eksperymenty, to może też użyć pieprzu różowego.
Polecam również inne dania z makaronu:
Wygląda pysznie :D
OdpowiedzUsuń