środa, 25 listopada 2015

Pieczone kasztany



Najlepsze kasztany są na Placu Pigalle. To zdanie pamięta pewnie każdy, kto z wypiekami na twarzy oglądał przygody kpt. Hansa Klossa. Ja też dorastałem za żelazną kurtyną i pieczone kasztany jawiły mi się jako niedostępny luksus. Słodka była chwila, kiedy po raz pierwszy mogłem ich skosztować i ten smak mnie zachwycił. Kiedyś podałem ten luksusowy deser swoim gościom. Po ich niewyraźnych minach przekonałem się o celności rzymskiej maksymy de gustibus non disputandum est, co się przekłada, że o gustach się nie dyskutuje. Przypomniałem sobie wtedy, co słyszałem od mojego przyjaciela Włocha. Otóż dla wojennego i bezpośrednio powojennego pokolenia Włochów wypieki z mąki kasztanowej były synonimem skrajnej biedy, tak jak u nas brukiew.
Przepis ten dedykuję głównie tym, którzy palili harcerską watrę i uwielbiali ziemniaki pieczone w ognisku. Dla nich smak pieczonych kasztanów będzie jak przysłowiowa proustowska magdalenka przywołująca ciąg wspomnień. Może ten smak zachwyci też kogoś z młodszego pokolenia i w dobie grilla skłoni go do powrotu do starej polskiej tradycji pieczenia ziemniaków w ognisku. I trawestując słowa wieszcza zakrzyknie „O potrawo gminna! ty arko przymierza między dawnymi i młodszymi laty”.




(koszt orientacyjny – 10 zł/porcja na 4-6 osób)

  •   ½  kg kasztanów jadalnych (10 zł)


Kasztany myjemy starannie pod bieżącą wodą. Wrzucamy do miski napełnionej wodą i  moczymy przez co najmniej ½ godziny, ale możemy je pozostawić w wodzie do 2 godzin. Odsączamy je na cedzaku. Ostrym nożem nacinamy łupinkę wzdłuż do połowy wysokości, zaczynając od czubka, który jest najcieńszą częścią kasztana, często zwieńczoną lekką kosmatością. Pieczemy od 20 do 30 minut w temperaturze 220-240OC. Czas pieczenia zależy od wielkości i wyjściowej wilgotności kasztana. Trzeba, więc po upływie 20 minut sprawdzać co 5 minut, czy kasztany już się upiekły, co poznamy po pęknięciu skórki w miejscu nacięcia.


Moje uwagi i rady

Przy nacinaniu kasztanów musimy uważać, żeby przekroić tylko łupinkę nie naruszając miąższu. Wymaga to wyczucia i naprawdę ostrego noża. Najważniejsze, żeby sprawdzać doświadczalnie, czy kasztany są już gotowe do jedzenia, bo jedne dochodzą szybciej a inne wolniej – czyli próba języka. Nie mogą być surowe, ale musimy też uważać, żeby ich nie wysuszyć na wiór.
Pierwsze kasztany jadalne, które pojawiły się w Polsce chodziły po cztery dychy za kilo. Teraz w wielu supermarketach czy nawet dyskontach możemy je kupić po 10 zł za kilogram.

P.S.
Spotykam się z zapytaniami o źródła cytatów. Parafraza poetycka z ostatniej linijki mojego wstępu odwołuje się do fragmentu z "Pieśni Wajdeloty". W oryginale brzmi to tak:

"O wieści gminna! ty arko przymierza
Między dawnymi i młodszymi laty:
W tobie lud składa broń swego rycerza,
Swych myśli przędzę i swych uczuć kwiaty.

Arko! tyś żadnym nie złamana ciosem,
Póki cię własny lud twój nie znieważy;
O pieśni gminna, ty stoisz na straży
Narodowego pamiątek kościoła,"

(Adam Mickiewicz - Konrad Wallenrod)

1 komentarz: