Związek Radziecki był przodującym
ustrojem w każdej dziedzinie. W pierwszym państwie dyktatury proletariatu wszystko było najlepsze, a przede wszystkim
największe. W Związku Sowieckim nawet krasnoludki były największe. Przodujący ustrój upadł i odszedł w niesławie. W krajach podbitych, w tym w PRL-u,
zostawił jednak dziedzictwo gigantomanii. Na polskich targach wciąż sprzedaje się
gigantyczne cukinie. A przecież najlepsze są małe, delikatne, młode cukinie. Ja
na targu wybieram zawsze najmniejsze warzywa. Czy to będą ziemniaki, marchewka,
pietruszka, seler, buraki, czy cokolwiek. Najtrudniej jest kupić malutkie
cebulki zwane po włosku cipolline.
Mam tylko jednego dostawcę na warszawskim targu przy placu Szembeka, który zapewnia mi ten rarytas. Robię je w marynacie i stanowią doskonały dodatek do
wędlin, czy pieczeni mięsnych.
(koszt orientacyjny – 1,70 zł/ porcja na 2-3 słoiki)
- ½ kg małych cebulek (1 zł)
- ¼ l octu spirytusowego (0,60 zł)
- 3-4 listki laurowe (0,05 zł)
- 3-4 goździki (0,05 zł)
- ½ l wody
Odcinamy korzonki cebulek i zdejmujemy
zdrewniałe zewnętrzne koszulki. Tak przygotowane cebulki wrzucamy do wrzącej
wody, gotujemy 2 minuty i odsączamy na sicie. Ocet z wodą gotujemy 3 minuty i
odstawiamy do schłodzenia. Cebulki układamy luźno w słoikach. Do każdego słoika
wrzucamy 1 goździk i 1 mały liść laurowy. Zalewamy schłodzoną zalewą octową.
Cebulki będą gotowe do spożycia po około 2 miesiącach.
Moje uwagi i rady
Takie cebulki są doskonałą
marynatą na zimę. Przepis jest prosty. Nie jest jednak szybki, bo obranie ½ kg
małych cebulek zajmuje trochę czasu, a cebulki im mniejsze tym smaczniejsze.
Dobrze jest też wrzucić do każdego słoika kilka ziaren gorczycy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz