Nie ma
polskiej Wigilii be śledzia. W moim przekonaniu nasi północni sąsiedzi zza morza są
mistrzami w przyrządzeniu na rozmaite sposoby tego skarbu Bałtyku. Najczystsza
woda jest u źródła i tam trzeba czerpać. Zatem włoski garnuszek wyrusza w wirtualną
podróż do Szwecji. Wpisuję do wyszukiwarki internetowej recept för sill, bo guglowy tłumacz podpowiada to jako odpowiednik
frazy „przepisy na śledzia”. Korzystając z tegoż guglowego tłumacza zakładam
sobie szwedzki słowniczek kulinarny, który ma około 50 słów. Proszę mi wierzyć,
że to wystarczy do czytania wszystkich szwedzkich przepisów na śledzia. Na
początek proponuję glasmästarsill, czyli
śledź szklarza. Ponoć nazwa pochodzi stąd, że zalewa jest przejrzysta jak
szkło. Takiego śledzia nie znajdziecie w Ikei, bo to oryginalny przepis ludowy.
Przyznaję, że jako miłośnik polskich warzyw, wzbogaciłem oryginalny szwedzki przepis o pietruszkę
i seler. Njuta av din måltid, czyli
smacznego.
(koszt orientacyjny –
13,40 zł/porcja na 4 osoby)
- ½ kg śledzia solonego à la matias (9 zł)
- 1 laska chrzanu (1,50 zł)
- 1 marchewka (0,20 zł)
- 1 pietruszka (0,40 zł)
- ¼ selera (0,50 zł)
- 2 cebule (0,20 zł)
- ½ szklanki 10% octu spirytusowego (0,50 zł)
- 2 – 3 liście laurowe (0,05 zł)
- 10 - 15 ziaren pieprzu (0,15 zł)
- 8 - 10 ziaren ziela angielskiego (0,50 zł)
- ½ kubka cukru (0,40 zł)
- ¼ l wody
Chrzan i warzywa myjemy pod
bieżącą wodą ostrym zmywakiem do mycia naczyń i kroimy w cienkie plasterki. Cebulę
kroimy w plastry grube. Śledzia myjemy pod bieżącą wodą, odsączamy i kroimy w
szerokie kawałki. Śledzia układamy w słoju przekładając warstwami warzyw. Każdą
warstwę posypujemy rozbitym lekko w moździerzu pieprzem, zielem angielskim i
dokładamy liście laurowe. W zagotowanej wodzie rozpuszczamy cukier i po
przestudzeniu dodajemy ocet. Mieszamy zalewę i wypełniamy nią słoiki, gdzie
jest śledź z warzywami. Całość pozostawiamy w lodowce lub zimnym miejscu na 4-5
dni.
Moje uwagi i rady
Najlepszy jest chrzan dziki jako
łagodniejszy w smaku. Pieprz i ziele angielskie powinny być w zgrubnych
kawałkach. Jeśli ktoś nie ma moździerza, to można ziarenka zawinąć w ściereczkę
i utłuc lekko młotkiem. Kiedyś tytułem eksperymentu dodałem kilka
rozgniecionych ziaren jałowca. Efekt był nadspodziewanie dobry. Aż się zdziwiłem,
że Szwedzi na to nie wpadli, bo u nich chyba też rośnie jałowiec. Nie można
jednak przesadzić z ilością jałowca, bo wyjdzie śledź o smaku dżinu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz