Po południowej stronie Alp leży
region, który Włosi, znani z zamiłowania do dobrego humoru, nazywają Alto Adige
czyli Górna Adyga. Tak naprawdę jest to Südtirol czyli Południowy Tyrol, bo przytłaczająca większość mieszkańców regionu
posługuje się na co dzień językiem niemieckim. Stolicą regionu jest Bosen (po
włosku Bolzano), a najpopularniejszą gazetą codzienną Süddeutsche Zeitung.
Ulubioną potrawą miejscowej ludności są przypominające nasze knedle – canederli.
Czy to kuchnia włoska? Trudno powiedzieć. W każdym razie, jeśli jest to kuchnia
niemiecka, to w swojej najszlachetniejszej postaci.
Mogłoby się wydawać, że włoskie piwo jest kiepskie, wszak to kraj o silnej tradycji winiarskiej. Otóż nic podobnego, bo wyborne włoskie piwa warzą właśnie Niemcy z Tyrolu. Posłuchajmy też regionalnej piosenki "Ostatnie światło na Cima Tosa". Choć śpiewana po niemiecku, to nie brzmi jak "Die Horst Wessel Lied" - ma jakąś włoską miękkość. Mi zresztą kojarzy się z piosenkami czeskimi - zatem to dobre tło muzyczne do robienia knedli.
https://www.youtube.com/watch?v=qwtLYiV0_3o
Mogłoby się wydawać, że włoskie piwo jest kiepskie, wszak to kraj o silnej tradycji winiarskiej. Otóż nic podobnego, bo wyborne włoskie piwa warzą właśnie Niemcy z Tyrolu. Posłuchajmy też regionalnej piosenki "Ostatnie światło na Cima Tosa". Choć śpiewana po niemiecku, to nie brzmi jak "Die Horst Wessel Lied" - ma jakąś włoską miękkość. Mi zresztą kojarzy się z piosenkami czeskimi - zatem to dobre tło muzyczne do robienia knedli.
https://www.youtube.com/watch?v=qwtLYiV0_3o
(koszt orientacyjny –
7 zł/porcja na 4 osoby)
- ¼ kg czerstwego pieczywa (0,70 zł)
- 10 dag wędzonego boczku (2,30 zł)
- ¼ l mleka (0,50 zł)
- 3 jajka (1,80 zł)
- 1 cebula (0,30 zł)
- ½ pęczka natki z pietruszki (0,80 zł)
- 6 łyżek mąki pszennej (0,10 zł)
- szczypta startej gałki muszkatołowej (0,50 zł)
- sól i pieprz
Pokrojone w drobną kostkę
czerstwe pieczywo wrzucamy do miski. Jajka wybijamy do małej miseczki. Ubijamy
je mocno widelcem, mieszamy z mlekiem i dodajemy do chleba. Całość mieszamy
starannie i odstawiamy na co najmniej 30 minut. W tym czasie przygotowujemy
resztę składników. Boczek i cebulę kroimy w drobną kostkę. Natkę drobno
siekamy. Boczek podsmażamy na patelni.
Kiedy uwolni tłuszcz dodajemy cebulę i podsmażamy aż się zeszkli. Całość wraz z
natką łaczymymy z namoczonym chlebem i mieszamy starannie. Doprawiamy startą
gałką muszkatołową oraz solą i świeżo zmielonym pieprzem. Dodajemy mąkę i całość
dobrze wyrabiamy. Formujemy w kule wielkości dużego orzecha włoskiego. Kulki
wrzucamy do wrzącej osolonej wody i gotujemy na małym ogniu, aż do miękkości.
Powinny być miękkie po około 10 minutach gotowania licząc od wypłynięcia na
wierzch.
Moje uwagi i rady
Tyrolczycy najchętniej podają canederli w bulionie. Ja lubię wzbogacić
je o silny akcent wloski – czyli polewam je gorącą oliwą, na której podsmażam
posiekany rozmaryn oraz pokrojony w plasterki czosnek i posypuję tartym
parmezanem.
Musimy pamiętać, że chleb
czerstwy jest o wiele lżejszy od świeżego. Zatem ¼ kg czerstwego chleba uzyskamy
pewnie z ponad 1 kg świeżego. Ja kupuję w lokalnej piekarni przeceniony
wczorajszy chleb, suszę go i przechowuję w zamkniętym pojemniku.
Kto nie ma czasu albo zamiłowania,
żeby zbyt często stać nad garnkiem, może od razu przygotować podwójną porcję i
nadmiar zamrozić. Wtedy uformowane knedle układamy na plastikowej tacce, tak
żeby się nie stykały i wkładamy do zamrażalnika. Kiedy zamrożą się na tyle
mocno, żeby się nie sklejały przekładamy je do torebki plastikowej. Takie
knedle możemy bez rozmrażania od razu wrzucać na wrzącą wodę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz