My Polacy nazywamy to rozchodniaczek. Anglosasi powiedzą – one for the road. Tradycja kieliszka mocnego alkoholu na zakończenie
biesiady jest uniwersalna. Nawet we Włoszech, gdzie wykwintej kolacji
towarzyszy wino, podaje się na zakończenie odrobinę wysokoprocentowego alkoholu. Przeważnie jest
to un grappino (czyli kieliszeczek destylatu
z przetłoków pozostałych po wyrobie wina). Podobną rolę spełnia też sambuca. Kiedyś z prawie każdej podróży
do Włoch przywoziłem butelkę tego likieru o niepowtarzalnym smaku. Bardzo się
ucieszyłem, kiedy znalazłem w internecie przepis na sambuca fatta in casa (czyli robiona domowym sposobem). Okazało się, że mogę w Polsce sam robić sambuca, bo to po prostu likier z
kwiatów dzikiego bzu.
(koszt orientacyjny – 20,50 zł )
- ½ litra wódki (20 zł)
- 200 g kwiatów bzu dzikiego
- 200 g cukru (0,50 zł)
- ¼ l wody
Obcięte kwiatostany dzikiego bzu
wkładamy do dużego słoja i zalewamy wódką. Odstawiamy w ciemne chłodne miejsce.
Jak najczęściej wstrząsamy słojem, żeby nalew dobrze się mieszał i macerował.
Po upływie 3 tygodni nalew cedzimy przez gęste sitko. Cukier rozpuszczamy w zagotowanej
gorącej wodzie i studzimy. Po przestudzeniu łączymy syrop cukrowy z nalewem.
Zlewamy do butelek i odstawiamy do dalszego przemacerowania na miesiąc. Podajemy
w kieliszkach z dwoma lub trzema ziarenkami kawy.
Moje uwagi i rady
Ten likier jest prosty w
przygotowaniu. Jedyną trudność stanowi wstrzelenie się w odpowiedni moment, bo
najlepsze kwiaty zbiera się w pierwszej dekadzie czerwca.
Wbrew pozorom ziarenka kawy
dodaje się nie po to, żeby likier przeszedł ich smakiem, bo i tak nie zdąży. Rozgryzamy
je podczas picia likieru, co daje wspaniałą kombinację słodkiego smaku likieru i gorzkiego kawy.
Sambuca przeważnie podawana jest z płomieniem, który musimy zgasić
przed spożyciem. Wtedy trzeba odczekać chwilę, bo rozgrzane brzegi kieliszka
potrafią oparzyć. Jeśli chcemy uzyskać likier, który będzie się palił musimy w
miejsce wódki użyć spirytusu, co zwiększa koszt ale również atrakcyjność.
Likier ten możemy też dolewać do
espresso i wtedy mamy jeden z wariantów tego co Włosi nazywają caffè corretto.
A tak wyglądają kwiaty dzikiego bzu na krzaku.
A gdzie anyż? To oprócz kwoatu cz. bzu podstawpwy składnik!
OdpowiedzUsuń