Na bułanym rumaku cwałuje ułan z szablą. Czy uwierzycie, że w tym
zdaniu jedyne rdzennie polskie wyrazy to przyimki „na” i „z”. Reszta to
zapożyczenia tatarsko-tureckie. To ciekawe jak obce wpływy kulturowe przez
stulecia zachowują się w tradycji językowej, ale również kulinarnej. Wszak
jedną z koronnych potraw kuchni polskiej jest tatar. Mięso na tatara kupujemy
na bazarku, która to nazwa też ma korzenie orientalne.
Piadina jest zarejestrowana w UE
jako produkt regionalny z Emilii-Romanii. Włosi chętnie wywodzą ten rodzaj
chleba z tradycji antycznego Rzymu. Przypomina jednak bardzo arabską pitę.
Można więc przypuszczać, że dotarła na północ Włoch z Sycylii, która od roku
828 przez ponad dwa stulecia była pod panowaniem arabskim. Jakby tam nie było,
piadina to przepis, który idzie przez wieki i stanowi doskonałą propozycję na
lekką kolację.
(koszt orientacyjny – 1,30 zł/porcja na 8-10 placków)
- ½ kg mąki pszennej (0,75 zł)
- 4 łyżki smalcu (0,50 zł)
- 1¼ łyżeczki soli (0,05 zł)
- szklanka wody
Do misy wlewamy ciepłą wodę.
Rozpuszczamy w niej sól. Potem dodajemy smalec i mieszamy aż się rozpuści.
Studzimy. Kiedy woda jest ciepła, a nie gorąca, wsypujemy mąkę przez sito, żeby
się napowietrzyła. Ciasto wyrabiamy, aż będzie gładkie i lśniące. Powinno być
raczej miękkie, żeby się łatwo wałkowało. W razie potrzeby dodajemy ciepłej
wody. Wyrobione ciasto formujemy w kulę. Wkładamy do foliowej torby i
odstawiamy, żeby odpoczęło co najmniej 30 minut. Odrywamy kawałki ciasta
wielkości dużego jajka i rozwałkowujemy na placki o grubości około 2 mm.
Podsmażmy je na rozgrzanej patelni około 2 minuty po każdej stronie, ale bez
tłuszczu – wystarczy ten, który dodaliśmy do ciasta.
Moje uwagi i rady
Krytycznym punktem jest
temperatura. Jeśli patelnia jest zbyt gorąca to placki się przypalają. Jeśli
jest zbyt zimna, to wysuszają się zamiast wypiec. Niektórzy preferują cieńsze
placki. Ja wolę te tradycyjnie grube, bo lubię wolno jeść, a cieńsze mogłyby
się dziurawić pod wpływem sosu, który wtedy leje się po rękach.
Koszt tej potrawy wskazany w
nagłówku jest śmiesznie niski. Bo nasze podpłomyki to oczywiście tylko produkt
wyjściowy. Na połowie placka układamy wypełnienie, Po wypełnieniu doprawiamy solą i pieprzem. Skrapiamy oliwą z oliwek i octem balsamicznym lub winnym czy
jabłkowym i składamy na pół. Czym wypełnimy piadinę, zależy
tylko od naszej fantazji i zawartości kieszeni . Ja staram się zawsze włożyć do
środka jakąś zieleninę. Najczęściej mieszankę sałat: masłowej, lodowej, rzymskiej,
endywii (która jest ostra i lekko gorzka), roszponki lub rukoli. Do tego kilka plasterków ogórka, pomidora i cebuli. Reszta jest
całkiem dowolna, a lista ewentualnych składników jest długa. Liczba możliwych
kompozycji smakowych rośnie prawie jak ciąg geometryczny. Podaję listę
składników, których używam sam, wraz z tymi, które przychodzą mi do głowy:
wędlina (szynka najlepiej surowa sezonowana, ale może też być gotowana,
polędwica, chudy boczek wędzony, cienko pokrojone kawałki kiełbasy), mięso
pieczone pokrojone w plasterki, wszelkiego rodzaju sery (camembert lub brie,
mozzarella, oscypek w plasterkach lub ser kozi, ser pleśniowy lub żółty twardy
– pokrojony w plasterki lub starty na grubej tarce), szprotki czy sardynki w
oleju, wędzony łosoś, tuńczyk sałatkowy z puszki, plasterki jajka na twardo,
anchois, kapary, gotowane krewetki, smażone plastry bakłażana lub kwiatów
cukinii, pokrojone w cienkie plasterki surowe prawdziwki lub pieczarki,
pomidory (latem surowe, a zimą suszone). Życzę miłej zabawy przy tworzeniu własnych kompozycji
smakowych.
I jeszcze jedna uwaga dla zapracowanych i zabieganych. Usmażone placki można zamrozić. Powracając do domu po ciężkim dniu, zaraz po zdjęciu butów wyjmujemy piadinę z zamrażalnika i po 10-15 minutach będzie gotowa do spożycia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz