Kiedyś, a było to przed tzw.
arabską wiosną lat 2010 – 2013, amatorzy nurkowania najchętniej jeździli na
Synaj. Ponoć rafa na Morzu Czerwonym jest najpiękniejsza. Ponadto było blisko i
tanio.
Dwa nurkowania z przerwą na
wysycenie nadmiaru azotu z krwiobiegu, a po powrocie do hoteliku płukanie
sprzętu w słodkiej wodzie. Zajmowało to cały dzień od siódmej rano do siódmej
wieczór. Wieczorami dla relaksu siadało się w knajpce nad morzem i pojadając
dania z ryb i owoców morza snuło „morskie opowieści”. Utkwiła mi w pamięci
chorwacka przygoda jednego z młodych instruktorów. Wyłowił on z Adriatyku
pokaźnych rozmiarów ośmiornicę. Po wyjściu z wody rzucił ją na skalisty brzeg. Jeden
z miejscowych spostrzegłszy to popędził z obłędem w oczach do najbliższej
osady. Po jakimś czasie zebrało się tam niezłe zbiegowisko, żeby podziwiać
człowieka, który nie zna trwogi przed śmiercią. Tym, którzy nie znają
niebezpieczeństw, jakie czyhają pod wodą, należy się krótkie wyjaśnienie. Otóż,
gdyby ta ośmiornica kilkoma ze swoich ramion oplotła śmiałkowi rękę, a
pozostałymi uczepiła się dowolnego występu skalnego, to on już nigdy nie
wyszedłby spod wody. A jak żeglarzom życzy się stopy wody pod kilem, tak
płetwonurkom życzy się tyle samo wyjść ile wejść. Ja życzę smacznego tym,
którzy nie muszą sami wyławiać ośmiornic i rozwagi tym, którym taki szalony
pomysł mógłby przyjść do głowy.
(koszt orientacyjny – 41,40 zł/porcja na 4 osoby)
- 1 mrożona ośmiornica o wadze ok. 1 kg. (35 zł)
- 1 puszka pomidorów bez skórki (2,50 zł)
- 1 cebula (0,30 zł)
- 1 ząbek czosnku (0,30 zł)
- 1 ostra papryczka (0,50 zł)
- 4 łyżki oliwy z oliwek (0,90 zł)
- 3-4 łyżki siekanej natki (0,90 zł)
- 1 listek laurowy
- 1 szklanka wody
- sól
Zamrożoną ośmiornicę wyjmujemy z
opakowania i całość wraz z lodem wkładamy do dużego garnka. Dodajemy szklankę
wody oraz cebulę i listek laurowy. Podgrzewamy do zawrzenia, zmniejszamy ogień
do małego i gotujemy około 30 minut. Odstawiamy ośmiornicę do przestudzenia w
wodzie, w której się gotowała. Po wystudzeniu wyjmujemy ją z garnka i płuczemy
pod bieżącą wodą. Usuwamy oko znajdujące się na samym środku, u zbiegu ramion, oraz
nadmiar ciemnej skóry. Osuszamy ręczniczkiem papierowym. Ramiona kroimy na kawałki około 3-4 cm, a głowę
i korpus w talarki o grubości 1-2 cm i odkładamy. Na dużej patelni podsmażamy
na oliwie pokrojony w plasterki czosnek i posiekaną papryczkę – do momentu, aż
uwolnią aromat. Dodajemy pokrojoną ośmiornicę i podsmażamy kilka minut, aż się
lekko wypoci i przejmie trochę smaku czosnku i papryczki. Dodajemy pomidory i
lekko solimy. Gotujemy około 15 minut, mieszając co jakiś czas. Doprawiamy
posiekaną natką i podajemy.
Moje uwagi i rady
Kogoś może z dziwić, że zalecam
użycie ośmiornicy mrożonej. To chyba jedyny przypadek, kiedy produkt mrożony
sprawdza się lepiej niż świeży, bo mrożenie dodatkowo zmiękcza mięso ośmiornicy.
Kto chciałby użyć świeżej to powinien ją gotować dłużej – około 40-45 minut. Nie
musimy się wykazywać nadmierną starannością przy usuwaniu skóry – ściągamy tylko
to, co łatwo schodzi.
Tytułem eksperymentu dodałem
kiedyś do sosu 10 dag pokrojonych w talarki zielonych oliwek i 1 pokrojoną w 2
cm kawałki czerwoną paprykę. Smakowało ciekawie. Wróciłem jednak do przepisu
podstawowego, bo uważam, że nadmiar składników zagłusza podstawowy smak.
Latem używam do tej potrawy 1 kg świeżych, mocno dojrzałych
pomidorów. Sparzam je gorącą wodą. Studzę w zimnej wodzie i ściągam z nich
skórkę. Zimą używam pomidorów, które sam spateryzowałem w słoikach, a przepis
znajdziecie na moim blogu pod zakładką pomidory.
Przy okazji polecam również
przepis na moscardini, czyli
ośmiorniczki:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz