Litwo, ojczyzno moja, kto nie zna
radości niedzielnego poranka, ten wiele traci. Wstaliśmy, kiedy obudził nas
rytm biologiczny a nie dźwięk budzika. Śniadanie spożywamy bez pośpiechu. Mamy
czas rozkoszować się każdym łykiem kawy. Kiedy już odpoczęliśmy spokojnie po
śniadaniu, czeka nas wycieczka za miasto, a co najmniej spacer. Czasami jednak
pogoda płata nam figla i za oknem deszcz. Ja wtedy lubię usiąść z książką i myślami
powracać do wspomnień wędrówek po Włoszech. Kiedy jestem w lepszej kondycji
intelektualnej, to sięgam po autorów pomnikowych typu: Jakub Burckhardt, Bernard
Berenson (prawdziwe nazwisko Walwrożeński) czy lord John Ruskin. Wyznam jednak,
że najczęściej sięgam po lżejsze „Obrazy Włoch” Pawła Muratowa. Polakom będzie
bliższy, bo jest po słowiańsku „duszoszczipatielnyj”. Weźmy na dowód taki cytat,
który przepowiada melancholijny schyłek dnia: „Wieczorem spacerowaliśmy pod
murami Montefalco. Daleko w dole, w niebieskim, gęstniejącym mroku leżała
Umbria. Siedem miast umbryjskich przygotowywało się do przyjęcia cicho
nadciągającej nocy. Nad ułożonymi z niebieskich i liliowych skał krawędziami
gór niebo było przejrzyście zielone”. Na deszczowe niedzielne poranki polecam
rogaliki z filiżanką espresso i lekturą P. Muratowa.
(koszt orientacyjny – 6,30 zł/porcja na 6 osób)
- ½ kg mąki pszennej (0,70 zł)
- 120 g masła (2,20 zł)
- 100 g cukru (0,25 zł)
- 2 jajka (1,40 zł)
- 20 g drożdży (0,20 zł)
- ½ słoika konfitury (3 zł)
- ½ szklanki wody
- szczypta soli
W ciepłej wodzie rozpuszczamy
szczyptę cukru. Dodajemy drożdże i mieszamy do całkowitego rozpuszczenia.
Odstawiamy w ciepłe miejsce na około 15 minut. 100 g masła rozpuszczamy w
garnuszku i odstawiamy do schłodzenia. Jajka ubijamy z cukrem.
Mąkę przesiewamy do miski i mieszamy
z jajkami z cukrem. Dodajemy przestudzoną margarynę i wyrabiamy do uzyskania
jednorodnej masy. Dodajemy drożdże i znów wyrabiamy. Ciasto odstawiamy do
wyrośnięcia na około 2 godziny. Ciasto rozwałkowujemy na grubość około 0,5 cm. Na wierzchu
rozprowadzamy pozostałe 20 g masła. Powtórnie wyrabiamy i rozwałkowujemy, po czym kroimy na kwadraty o
boku 10 cm.
Na każdym kawałku układamy ½ łyżki dżemu i zwijamy po przekątnej. Uformowane
rogaliki wykładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i pozostawiamy do
wyrośnięcia na 2 godziny. Ważne jest zachowanie odstępów między rogalikami, bo
ciasto będzie rosło jeszcze w trakcie pieczenia. Pieczemy około 15 minut w
temperaturze 180°C.
Moje uwagi i rady
Nie będę ukrywał. Te rogaliki są
dość pracochłonne, ale w efekcie uzyskujemy cibo
celeste, czyli boskie jedzenie, bo puszyste rogaliki upieczone wieczorem, a
podane rano do kawy nastrajają dobrze na cały dzień.
Według mojego doświadczenia ciasto
drożdżowe uzyskuje doskonałą konsystencję, jeśli na 1 kg mąki dodamy dokładnie 10 g soli. W miejsce dżemu
najlepiej jest użyć konfitury własnej roboty, bo smaczniejsza i zdrowsza.
Doskonale pasuje konfitura z wiśni czy truskawek. A jeśli chcemy uzyskać
prawdziwie włoski smak to dodamy konfiturę z pomarańczy lub cytryny.
Gotowe rogaliki można posypać przez
sitko cukrem pudrem, co zajmuje poniżej 1 minuty. Polukrowane będą bardziej
wyśmienite, co jest proste i nie zajmuje więcej niż 5 minut. Najprostszy lukier
robi się bardzo łatwo. Cukier puder rozcieramy z niewielką ilością ciepłej wody
do uzyskania konsystencji raczej kleju niż gęstej śmietany. Dla uzyskania
wykwintnego smaku możemy do lukru dodać trochę soku z cytryny. Nasze rogaliki
będą ładniej wyglądały i lepiej smakowały, jeśli przy lukrowaniu na wierzch
rogalików nałożymy trochę kandyzowanej skórki z cytrusów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz