To chyba najsłynniejszy aperitif. Swoją światową sławę zawdzięcza
filmom z Jamesem Bondem. Filmy te przekazują fascynujący ale kompletnie
fałszywy obraz pracy oficera wywiadu. Kto chce z literatury czerpać wyobrażenie
o pracy wywiadu, niech czyta raczej Johna le Carré. W 2011 roku pojawił się
film „Tinker, tailor, soldier, spy” (polski tytuł „Szpieg”) będący adaptacją
jego koronnej powieści. Główny bohater George Smiley (urzekająco subtelna
kreacja Gary Oldmana) zarywa noce przekopując się przez góry dokumentów i
rozmawia z ludźmi. Pistolet bierze do ręki tylko w ostatniej sekwencji filmu.
Fałszywy jest też przekazany przez „007” obraz, tego czym jest martini dry. James
Bond zawsze zamawiał „wstrząśnięte a nie zmieszane”. Żaden szanujący się włoski
barman, choćby przystawić mu pistolet do
skroni, nie zgodzi się podać go w takiej postaci – bo martini dry ma być
właśnie zmieszane. I oczywiście nie wrzucamy żadnej oliwki na wykałaczce.
Klasyczne martini dry musi zachować szlachetny smak, który bierze się z
prostoty, przestrzegania reżimu przyrządzenia i wysokiej jakości składników.
Jako dodatek muzyczny moja
ulubiona piosenka Carly Simon „Nobody does it better” i życzę, żebyście nabrali
takiej wprawy z martini dry, żeby ci co zakosztowali powiadali, że nikt nie
robi lepszego.
(koszt orientacyjny 1 porcji – 8 zł)
- 60 ml dżinu (5 zł)
- 10 ml martini dry (2 zł)
- skórka cytrynowa (1 zł)
- 1½ szklanki kostek lodu
Do sporządzenia martini dry nie
jest potrzebny żaden profesjonalny sprzęt. Wystarczy kieliszek o kształcie
odwróconego stożka i szklanka do koktajli. Kieliszek oraz szklankę wypełniamy kostkami
lodu. Długą łyżeczką mieszamy lód w obydwu naczyniach – na tyle długo, aby je
dobrze schłodzić. Ze szklanki zlewamy wodę, która zebrała się na dnie, ale
zachowując lód. Wlewamy do niej dżin i martini. Mieszamy długą metalową
łyżeczką, na tyle długo, żeby koktajl się schłodził ale na tyle krótko by nie
wchłonął nazbyt dużo wody, czyli 5 – 10 sekund. Usuwamy lód z kieliszka i przecedzamy
do niego cocktail. Kostki lodu, które były w szklance użytej do mieszania
koktajlu, powinny tam pozostać. Do tak przygotowanego martini dry wyciskamy
trochę esencjonalnego aromatu ze skórki cytryny, skręcając ją i ściskając w
palcach.
Moje uwagi i rady
Kostki lodu dobrze jest mieć
przygotowane wcześniej. Ja lubię nieregularne kawałki lodu. Mrożę więc wodę w
płaskich pojemnikach (najlepiej plastikowych). Sam rozbijam lód twardym nożem.
Wrzucam do metalowego pojemnika i wstawiam do lodówki. Robię to krótko przed
przyjściem gości - wtedy mogę błyskawicznie podać aperitif. Równie błyskawicznie uderza on do głowy, szybko więc
wprawia gości w dobry humor i potrafią cierpliwie czekać, aż przyrządzimy primo piatto. To szczególna zaleta,
jeśli jako pierwsze danie podajemy makaron czy risotto, które muszą być
przygotowane świeżo przed podaniem.
Ci, którzy częściej zaglądają do
moich przepisów, nauczyli się zapewne, że skórkę z cytryny trzeba skrawać tak,
żeby ścinać tylko jej żółtą część, bo biała daje gorzki smak. W tym przypadku
nie musimy sie wykazać szczególną starannością – wszak drink jest z natury
wytrawny. Chodzi głównie o to, by było szybko.
Cierpki smak oliwek przecież
doskonale komponuje się z arcywytrawnym martini dry, ale trzeba je podać jako
dodatek - w osobnym naczyńku. Oczywiście w grę wchodzą tylko oliwki z pestką.
Drylowanych używa się wyłącznie do celów kulinarnych i nigdy nie podaje do bezpośredniego
spożycia.
Martini dry to kropla luksusu,
musimy się więc wykosztować na drogie składniki wysokiej jakości. Nie próbujcie
tego robić z polskiego dżinu lubuskiego i wermutu typu Cin Cin. Osobiście polecam gatunkowy dżin
angielski i włoskie Martini lub Cinzano dry, a nawet extra dry. Kto szuka wyrafinowania, może
przed podaniem natrzeć brzeg kieliszka wyciśniętą wcześniej skórką z cytryny.
Dużo uwagi poświęciłem wierności
klasycznemu przepisowi. Muszę się jednak przyznać do zdrady. Ja lubię ton o
półnutę mniej wytrawny i mieszam 15 ml martini extra dry z 50 ml dżinu.
Na poniższym zdjęciu pokazuję potrzebny sprzęt i skladniki:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz