Wtem brat Kleofas na obiad zadzwonił:
Wypadli wszyscy, jakby ich kto gonił.
(Ignacy Krasicki, Monachomachia)
Jestem na tyle zaawansowany
wiekowo, że mam doświadczenie marksizmu w wydaniu bolszewickim, czyli opartego
na terrorze. Co prawda w schyłkowym PRL-u nie było już masowych mordów, ale w
tle pozostawała wciąż groźba odwołania się do nagiej siły. Ta próba realizacji
państwa zaprojektowanego przez filozofów poprez terror zakończyła się
niepowodzeniem. Totalitaryzm 2.0 będzie jak ten środek przeczyszcający, co
działa łagodnie nie przerywając snu. Przeraża mnie triumfalny pochód marksizmu
kulturowego. Zaprojektował go włoski komunista Antonio Gramsci, a w krwiobieg
intelektualny wprowadziła Szkoła Frankfurcka. Jedną z twarzy tej ideologii jest
silna niechęć do cywilizacji chrześcijańskiej. Odwołując się do powszechnej ignorancji w
zakresie faktów historycznych ten nurt intelektualny tworzy czarną legendę
Kościoła. Przywoływane jest okrucieństwo Świętej Inkwizycji. Według danych
historycznych Sanctum Officium wydało około 36 tysięcy wyroków, z tego wyroków
śmierci było nie więcej niż 6 tysięcy. To wszystko na przestrzeni dwóch tysięcy
lat historii Kościoła. Oczywiście odpowiedzialność za śmierć choćby pojedynczego
człowieka godna jest potępienia. Czy jednak wypada, aby ten zarzut podnosili
szermierze postępu? Przecież ich mitem założycielskim jest Wielka Rewolucja
Francuska, która odpowiada za wymordowanie według oszczędnych szacunków 300
tysięcy osób w ciągu 10 lat (1792 – 1802) podczas tłumienia rojalistycznego
powstania w Wandei. Czemu zastanawiam się nad tym lepiąc kluchy szpinakowe?
Otóż potrawa, którą tu proponuję, nazywa się strangolapreti, co można przetłumaczyć jako „księżydławki”, bo
księża mieli rzucać się na ten przysmak z taką łapczywością, że aż się dławili.
Nie jest to argumentum a fortiori. Zastanówmy
się jednak jak to danie na bazie czerstwego pieczywa i ucywilizowanego zielska,
jakim jest szpinak ma się do mitu o obżarstwie mnichów? Życzę smacznego i
chwili zadumy nad talerzem potrawy, której tradycja sięga stuleci wstecz.
(koszt orientacyjny – 11,90 zł/porcja na 4 osoby)
- ½ kg szpinaku (4 zł)
- ¼ kg czerstwego pieczywa (0,70 zł)
- 2/3 szklanki mleka (0,50 zł)
- 2 jajka (1,60 zł)
- 50 g masła (1 zł)
- 4-6 łyżek mąki pszennej (0,10 zł)
- 50 g sera typu parmezan (3 zł)
- kilka listków szałwii (0,50 zł)
- szczypta startej gałki muszkatołowej (0,50 zł)
- sól i pieprz
Umyte liście szpinaku zalewamy
wrzątkiem. Sparzamy 2 minuty, po czym hartujemy przepłukując zimną wodą. Po
przestudzeniu siekamy jak najdrobniej. Posiekany szpinak łaczymy z rozmoczonym
w mleku czerstwym pieczywem. Dodajemy jajka oraz mąkę i doprawiamy solą,
pieprzem i świeżo startą gałką muszkatołową. Całość wyrabiamy dokładnie do
uzyskania jednolitej masy. Formujemy kluski i wrzucamy do wrzącej osolonej
wody. Gotujemy około 5 minut od wypłynięcia. Wyławiamy łyżką durszlakową.
Odsączamy i układamy na talerzach. Każdą porcję polewamy roztopionym masłem,
na którym podsmażyliśmy posiekane listki szałwii. Posypujemy tartym serem i
podajemy na gorąco.
Moje uwagi i rady
Musimy pamiętać, że chleb
czerstwy jest o wiele lżejszy od świeżego. Zatem ¼ kg czerstwego chleba uzyskamy
pewnie z ponad 1 kg świeżego. Ja kupuję w lokalnej piekarni przeceniony
wczorajszy chleb, suszę go i przechowuję w zamkniętym pojemniku.
Kto nie ma czasu albo zamiłowania,
żeby zbyt często stać nad garnkiem, może od razu przygotować podwójną porcję i
nadmiar zamrozić. Wtedy uformowane kluchy układamy na plastikowej tacce, tak
żeby się nie stykały i wkładamy do zamrażalnika. Kiedy zamrożą się na tyle
mocno, żeby się nie sklejały przekładamy je do torebki plastikowej. Przepis ten
dedykuję szczególnie czeskiej odnodze mojej rodziny, bo to potrawa podobna do
houskowych knedlików. Tym, którzy lubią proste i tanie potrawy polecam również
frittatę z ziemniakami:
Bardzo apetyczne, ale gdzie ten szpinak??? :O
OdpowiedzUsuń