piątek, 19 lutego 2016

Szprotki smażone



Alici to rarytas morski, który ma w swojej ofercie każdy szanujący się sprzedawca ryb z Palermo czy Neapolu. Bardziej znane pod nazwą acciughe, po francusku zwane anchois, po polsku – sardele. Cieszą się ogromnym powodzeniem, bo mają delikatne mięso, a w najprostszej wersji kulinarnej, którą podaję poniżej, są wyjątkowo proste i szybkie w przygotowaniu. Surowych sardeli raczej nie uda nam się kupić w Polsce. Mam jednak dobrą wiadomość. Doskonałym odpowiednikiem sardeli są nasze bałtyckie szprotki. Są jeszcze dwie dobre wiadomości. Te malutkie rybki nie nadają się do hodowli. Jedzą, co chcą – nie można ich więc szpikować sztucznymi odżywkami, czy antybiotykami. I wreszcie – to najtańsze ryby w Polsce. Za za kilogram świeżych sardeli w Palermo zapłacilibyśmy co najmniej 12 euro. Kłopot polega na tym, że surowe szprotki też nie jest łatwo kupić. Ponadto w Polsce to ryba jesienno-zimowa, bo sezon na szprotki  w najkorzystniejszym wariancie trwa tak od połowy października do połowy kwietnia. Czasami trwa krócej. Wszystko zależy od temperatury wody w Bałtyku. Musi być odpowiednio zimna. Wyrosłe w nazbyt ciepłej wodzie tracą jędrność.
Komu jednak uda się kupić szprotki, a tęskni za południowym słońcem niech posłucha znad talerza najpopularniejszej pieśni neapolitańskiej „O sole mio” w wykonaniu największego tenora wszechczasów - Enrico Caruso.
                     


(koszt orientacyjny –   7 zł/porcja na 4 osoby)

  • 800 g surowych szprotek (6,50 zł)
  • ½ cytryny (0,50 zł)
  • ½ szklanki mąki (0,20 zł)
  • ½ szklanki oleju słonecznikowego (0,80 zł)


Szprotki płuczemy pod bieżącą wodą i odsączamy. Obtaczamy je w mące. Przekładamy do sita i otrząsamy mocno, aby usunąć nadmiar mąki, który by się palił podczas smażenia i nadawał nieprzyjemny cierpki smak. Szprotki smażymy po obu stronach na mocno rozgrzanym oleju.  Odsączamy na papierze kuchennym, żeby usunąć nadmiar tłuszczu. Przekładamy na półmisek. Lekko solimy i skrapiamy cytryną.


Moje uwagi i rady

Nie wiem jak jest z dostępnością surowych szprotek w Polsce. Mieszkańcom Warszawy i okolic polecam pawilon numer 17 „Ryby z Ustki” na bazarku koło ronda Wiatraczna. Tam we czwartki sprzedaje się świeże ryby pochodzące z połowu z dnia poprzedniego. Czasami, kiedy z powodu burzowej pogody kutry nie wyszły w morze we środę, dostawa świeżych ryb przeniesiona jest na piątek.
To jest szybkie danie, bo zgodnie z tradycją kuchni śródziemnomorskiej małe smażone rybki zjadamy w całości. Mam tutaj wariant alternatywny dla tych, co brzydzą się jeść rybę z wnętrznościami lub są takimi smakoszami, że mają cierpliwość do filetowania szprotek.
Ja pod koniec sezonu zamrażam kilka porcji szprotek w torebkach plastikowych. Takie szprotki po rozmrożeniu płuczę pod bieżącą wodą, osuszam na papierowym ręczniku i dalej, jak w przepisie, obtaczam w mące itd.

7 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy szprotki smaży sie i zjada z wszystkimi wnętrznościami?

    OdpowiedzUsuń
  3. A jeśli szprotki są mrożone,to trzeba je rozmrozic przed smazeniem?

    OdpowiedzUsuń
  4. Część szprotek kupionych w seonie zamrażam. Tak, trzeba rozmrozić na tyle, żeby przylepiała się mąka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuje za ten wpis, uwielbiam szprotki.
    BTW dawno nie widziałam tak głupich komentarzy. Szkoda, ze ludzie nie szanują czyjegoś czasu

    OdpowiedzUsuń