Ilekroć jestem we Florencji, to
zastanawiam się jak wyglądała za czasów Dantego. Nie było wtedy jeszcze katedry
Santa Maria del Fiore. Głównym kościołem miasta była La Badia. To tam późniejszy
autor „Boskiej Komedii” po raz pierwszy w życiu ujrzał Beatrycze – swoją przewodniczkę
po Raju. Nie było Palazzo Vecchio, a siedzibą władz dumnego ze swego ustroju
republikańskiego miasta-państwa było Bargello. To tam urzędował Dante, kiedy
był priorem, czyli członkiem kolegialnych władz republiki. Zatem La Badia i
Bargello to fragment Florencji bliski memu sercu. Jako miłośnik Dantego mam
szczególny sentyment do tych dwu budowli utrzymanych w surowym gotyckim stylu.
Kiedy gotuję włoskie dania o długiej tradycji kulinarnej, często zastanawiam
się, co mógł jadać najznamienitszy florentyńczyk. Na pewnoojczystym smakiem
chleb toskański, bo o tym wspomina w swoim opus
magnum. Nie znał natomiast smaku koronnego dania włoskiej kuchni, jakim
jest makaron z pomidorami, bo te dotarły do Europy dopiero po 1492 roku, czyli
po odkryciu Ameryki przez Kolumba. Pytanie czy jadał makaron pozostaje otwarte.
Legenda mówi, że do Włoch przywiózł go z Chin Marco Polo, który dotarł tam podążając
Jedwabnym Szlakiem. Jednak już w II wieku naszej ery, rzymski badacz Galen wspomniał o tego
typu potrawie. Włosi twierdzą, że podczas wykopalisk prowadzonych w siedzibach
starożytnych Etrusków znaleziono narzędzia, które musiały służyć do
sporządzania makaronu. W każdym razie pociesza mnie myśl, że włoski klasyk polubiłby
tę klasyczną obecnie włoską potrawę.
(koszt orientacyjny – 7,20 zł/porcja na 4 osoby)
- 1 kg pomidorów (3 zł)
- 500g makaronu (3,50 zł)
- 1 średnia cebula lub pół dużej (0,30 zł)
- 2 łyżki oliwy z oliwek (0,20 zł)
- 1 łyżka śmietany (0,10 zł)
- świeżo starty parmezan (0,10 zł)
Pomidory sparzamy wrzątkiem,
pozostawiając pod przykryciem przez około minutę. Wyjmujemy łyżką cedzakową i
wrzucamy na chwilę do zimnej wody. Ostrym nożem przecinamy na krzyż dolną część
pomidora i usuwamy skórkę. Na dużej patelni o wysokich brzegach rozgrzewamy
oliwę i podsmażamy drobno posiekaną cebulę. Dodajemy pomidory i podgrzewamy na
mocnym ogniu, aby odparować wydzielany przez nie sok, aż do uzyskania gęstej
konsystencji. W międzyczasie gotujemy makaron. W dużym garnku doprowadzamy do
wrzenia 5 litrów
wody. Dopiero wtedy dodajemy łyżeczkę lub więcej soli (do smaku). Wrzucamy
makaron do garnka. Przykrywamy pokrywką, żeby szybciej doprowadzić wodę do
punktu wrzenia. Odkrywamy garnek i często mieszamy makaron, pilnując, żeby nie
przywierał do dna. Gotujemy makaron według czasu podanego na opakowaniu
odejmując 1 minutę. Na 2-3 minuty przed zakończeniem gotowania sosu dodajemy
łyżkę śmietany, żeby złagodzić ostry smak pomidorów. Mieszamy energicznie, aby
śmietana dobrze połączyła się z sosem. Odcedzony makaron dodajemy do sosu i ciągle
mieszjąc gotujemy jeszcze minutę. Wykładamy na talerze i posypujemy świeżo
startym parmezanem. Przed podaniem możemy jeszcze udekorować makaron listkami
bazylii lub natki.
Moje uwagi i rady
Ten sos pasuje do każdego formatu
makaronu. Według mnie jednak najlepiej komponuje się z takim jak na zdjęciu makaronem
o kształcie przemysłowych kaloryferów o włoskiej nazwie caloriferi lub armoniche.
Zimą to danie robi się jeszcze
szybciej niż latem, bo w miejsce świeżych użyjemy pomidorów z puszki, jeszcze
lepiej sporządzonych domowym sposobem pomidorów na zimę, których przepis
znajdziecie tutaj:
A jeśli chodzi o wino, to do tego danie polecam najprostsze Chianti.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz