piątek, 3 czerwca 2016

Likier z kwiatów dzikiego bzu (sambuca)



My Polacy nazywamy to rozchodniaczek. Anglosasi powiedzą – one for the road. Tradycja kieliszka mocnego alkoholu na zakończenie biesiady jest uniwersalna. Nawet we Włoszech, gdzie wykwintej kolacji towarzyszy wino, podaje się na zakończenie odrobinę  wysokoprocentowego alkoholu. Przeważnie jest to un grappino (czyli kieliszeczek destylatu z przetłoków pozostałych po wyrobie wina). Podobną rolę spełnia też sambuca. Kiedyś z prawie każdej podróży do Włoch przywoziłem butelkę tego likieru o niepowtarzalnym smaku. Bardzo się ucieszyłem, kiedy znalazłem w internecie przepis na sambuca fatta in casa (czyli robiona domowym sposobem).  Okazało się, że mogę w Polsce sam robić sambuca, bo to po prostu likier z kwiatów dzikiego bzu.
(koszt orientacyjny – 20,50 zł )



  • ½ litra wódki (20 zł)
  • 200 g kwiatów bzu dzikiego
  • 200 g cukru (0,50 zł)
  • ¼ l wody

Obcięte kwiatostany dzikiego bzu wkładamy do dużego słoja i zalewamy wódką. Odstawiamy w ciemne chłodne miejsce. Jak najczęściej wstrząsamy słojem, żeby nalew dobrze się mieszał i macerował. Po upływie 3 tygodni nalew cedzimy przez gęste sitko. Cukier rozpuszczamy w zagotowanej gorącej wodzie i studzimy. Po przestudzeniu łączymy syrop cukrowy z nalewem. Zlewamy do butelek i odstawiamy do dalszego przemacerowania na miesiąc. Podajemy w kieliszkach z dwoma lub trzema ziarenkami kawy.


Moje uwagi i rady

Ten likier jest prosty w przygotowaniu. Jedyną trudność stanowi wstrzelenie się w odpowiedni moment, bo najlepsze kwiaty zbiera się w pierwszej dekadzie czerwca.
Wbrew pozorom ziarenka kawy dodaje się nie po to, żeby likier przeszedł ich smakiem, bo i tak nie zdąży. Rozgryzamy je podczas picia likieru, co daje wspaniałą kombinację słodkiego smaku  likieru i gorzkiego kawy.
Sambuca przeważnie podawana jest z płomieniem, który musimy zgasić przed spożyciem. Wtedy trzeba odczekać chwilę, bo rozgrzane brzegi kieliszka potrafią oparzyć. Jeśli chcemy uzyskać likier, który będzie się palił musimy w miejsce wódki użyć spirytusu, co zwiększa koszt ale również atrakcyjność.
Likier ten możemy też dolewać do espresso i wtedy mamy jeden z wariantów tego co Włosi nazywają caffè corretto.
A tak wyglądają kwiaty dzikiego bzu na krzaku.

1 komentarz:

  1. A gdzie anyż? To oprócz kwoatu cz. bzu podstawpwy składnik!

    OdpowiedzUsuń