Szprotki to złoto Bałtyku. Choć z
uwagi na kolor trzeba by raczej porównać je do srebra. Jak by nie patrzeć, jest
to skarb kulinarny pochodzący z naszego rodzimego morza. W przekonaniu, że skarb
ten zbyt rzadko wzbogaca nasze stoły, będę usilnie popularyzował szprotki.
Każdy miłośnik kuchni śródziemnomorskiej wie zapewne, że musi trzymać w swojej
spiżarni solone sardele, znane bardziej pod francuską nazwą anchois. Ja, korzystając z klasycznego
włoskiego przepisu na solone sardele, zastąpiłem je szprotkami. Proszę mi
wierzyć, że efekt był oszałamiająco dobry. Ponadto jest to wyjątkowo tani
składnik kulinarny, bo wystarczy 6 takich szprotek, żeby zrobić jedną pizzę po
neapolitańsku. Mogą też w każdym śródziemnomorskim przepisie doskonale zastąpić
anchois. Takie szprotki, po
zakonserwowaniu w kolejnej fazie w oleju, można podać jako przystawkę na
grzance z kaparami czy suszonymi pomidorami, skrapiając oliwą. Sprawdźcie
zresztą sami.
(koszt orientacyjny – 4,95 zł)
- ½ kg surowych szprotek (4 zł)
- ½ kg grubej soli (0,50 zł)
- kilka listków laurowych (0,10 zł)
- kilkanaście ziarnek pieprzu (0,10 zł)
- kilkanaście goździków (0,20 zł)
Szprotki płuczemy pod bieżącą
wodą i odsączamy. Odcinamy główki i patroszymy odcinając brzuszki, bo są pokryte
grubszą łuską. Wypatroszone szprotki przekładamy do naczynia. Obsypujemy
obficie solą, mieszamy starannie tak, aby były dobrze obtoczone w soli i
pozostawiamy do następnego dnia. Osuszamy papierem kuchennym i przekładamy do wysterylizowanego
słoika. Na dnie układamy warstwę soli, a na niej warstwę szprotek. Na
warstwie ryby układamy listek laurowy, 3 ziarnka pieprzu, dwa goździki i
przesypujemy solą. Tak postępujemy z kolejnymi warstwami rybek. Całość lekko
ugniatamy i zamknięty słoik odstawiamy w chłodne i ciemne miejsce. Po tygodniu
usuwamy nadmiar płynu, który zebrał się na powierzchni. Dosypujemy na wierzch
trochę soli, i znów odstawiamy w chłodne i ciemne miejsce. Po 3 tygodniach ryby
będą dostatecznie zasolone, ale takie szprotki przechowują się nawet dwa lata.Przed spożyciem rybki wyjmujemy ze słoika i moczymy
przez co najmniej godzinę w wodzie. Odrywamy płaty ryby i odrzucamy kręgosłupy. Wyfiletowane płaty odsączamy na papierze kuchennym.
Moje uwagi i rady
Szprotki kupuję zawsze na bazarku koło ronda Wiatraczna w Warszawie - pawilon numer
17 „Ryby z Ustki” . Solone rybki robię zawsze przy
okazji sporządzania innych dań ze szprotek. Do nasolenia
wybieram największe i najtwardsze sztuki. A tutaj przepis na podstawowe danie ze szprotek:
http://wloskigarnuszek.blogspot.com/2016/02/szprotki-smazone.html
Z prywatnych rozmów wiem, że trochę wbrew trendom jest wciąż liczna rzesza wielbicieli jajek. Pyszna jest jajecznica na boczku, wspaniale delikatne są jajka po wiedeńsku. Prawdziwi miłośnicy jajek chyba zgodzą się jednak ze mną, że crème de la crème to jajka zapiekane w kokilkach. Wspominam o tym w tym miejscu, bo ja szprotek solonych używam do moich ulubionych jajek po florencku.
http://wloskigarnuszek.blogspot.com/2016/04/jajka-po-florencku.html
http://wloskigarnuszek.blogspot.com/2016/02/szprotki-smazone.html
Z prywatnych rozmów wiem, że trochę wbrew trendom jest wciąż liczna rzesza wielbicieli jajek. Pyszna jest jajecznica na boczku, wspaniale delikatne są jajka po wiedeńsku. Prawdziwi miłośnicy jajek chyba zgodzą się jednak ze mną, że crème de la crème to jajka zapiekane w kokilkach. Wspominam o tym w tym miejscu, bo ja szprotek solonych używam do moich ulubionych jajek po florencku.
http://wloskigarnuszek.blogspot.com/2016/04/jajka-po-florencku.html
Kaszubski przepis . Świeże , czyli prosto z połowu szprotki patroszymy , myjemy w wodzie z solą . osuszamy, obtaczamy w mące smażymy na oleju . Bełtamy 2 jajka z solą i pieprzem . Na rozgrzanej patelni do naleśników dajemy masło i układamy szprotki , zalewamy jajkiem , po zastygnięciu odwracamy na drugą stronę . Można posypać szczypiorkiem .
OdpowiedzUsuń