Czy film o Mozarcie może być tak odporny na próbę czasu jak jego muzyka.
Oceńcie sami. Wszystkim miłośnikom Mozarta i filmu polecam „Amadeusza” Milosza
Formana. Wielu znanych mi wielbicieli Mozarta zarzuca temu filmowi grube
nieścisłości, czy wręcz fałszywy obraz kompozytora. Ja odpowiadam, że to nie
jest film biograficzny. Posługując się przypadkiem Mozarta i Salieriego
przepaść między geniuszem i człowiekiem tylko utalentowanym, który nawet przy
wielkiej pracowitości nie dojdzie do porównywalnego poziomu. Jedynym
kompozytorem, który w zakresie opery zbliżył się do Mozarta był Gioacchino
Rossini. Miał porównywalną łatwość komponowania. Podobno partyturę genialnego „Cyrulika
Sewilskiego” napisał w 13 dni, choć konserwatywni badacze twierdzą, że zajęło
mu to 22 dni. Tak czy inaczej mamy do czynienia z geniuszem muzycznym w
najczystszej postaci. Nie było to oczywiste dla współczesnych. Jego muzykę
oskarżano o to, że jest niepoważna i płytka. Ostro atakował go koryfeusz
ówczesnej muzyki operowej Ryszard Wagner. Rossini nie był odporny na tę falę
krytyki i zamilkł twórczo na 38 lat. Kiedy spotkał się z Wagnerem w 1860 roku
usprawiedliwiał się mówiąc „miałem łatwość i dużo instynktu”. Był też Rossini
wielkim smakoszem. Jego gust muzyczny szedł w parze z kulinarnym. Anegdota
głosi, że kiedy usłyszał o muzyce bez melodii, miał powiedzieć, że to jak sos
bez ryby. Smakoszom znane są więc przepisy z jego nazwiskiem takie jak
polędwica à la Rossini. Jednym z nich jest cocktail Rossini. Cudownie prosty w
sporządzeniu i tryskający witalnością jak jego muzyka. Niestety Rossini
najprawdopodobniej nie znał jego smaku, bo pomysłodawcą tego koktajlu jest Giuseppe Cipriani z legendarnego Harry’s Bar
w Wenecji. Koktajl Rossini wyjątkowo dobrze wychodzi na bazie naszych polskich
truskawek – szczególnie spożywany przy dźwiękach muzyki Rossiniego. Dźwięk w
dołączonym linku nie jest najlepszej jakości, ale to wielki Tito Gobbi.
(koszt orientacyjny –
3,50 zł porcja na 1 kieliszek)
- 5-6 truskawek (0,50 zł)
- 100 ml prosecco (3 zł)
Truskawki myjemy pod mocnym strumieniem
bieżącej wody i osączamy na cedzaku. Miksujemy blenderem do uzyskania jednolitej
pulpy. Następnie przecieramy przez sito, aby oddzielić malutkie pestki. Mus
truskawkowy wlewamy do kieliszka i dopełniamy prosecco. Mieszamy łyżeczką, żeby
składniki się połączyły. Robimy to delikatnie, aby nie uwolnić nadmiernej ilości
CO2, który stanowi istotę wina musującego. Każdy kieliszek możemy
udekorować włożoną na jego brzeg naciętą truskawką.
Moje uwagi i rady
Ostatnio modna jest kuchnia
babcina, po włosku la cucina della nonna.
Jej włoscy zwolennicy uważają, że mus należy przygotowywać wyłącznie rozgniatając
truskawki widelcem, a użycie blendera jest sprzeniewierzeniem się tradycji. Większość
włoskich przepisów zaleca wszakże miksowanie truskawek w blenderze. Jest też
szkoła, która zaleca użycie mrożonego musu. Najlepiej przygotować go
poprzedniego dnia i przemrozić w zamrażalniku. Wtedy oczywiście trzeba go wyjąć
z lodówki co najmniej godzinę przed podaniem, żeby trochę odtajał. Przypuszczam,
że to wersja preferowana przez włoskich barmanów. Nie będą się przecież bawić w
miksowanie truskawek dla każdego klienta. A mus przemrożony przez 1 noc na
pewno będzie wystarczająco świeży, aby nie obrażać gustu nawet najbardziej
wyrafinowanego klienta. Warto zachować niewielką ilość musu na dłużej i cieszyć
się wspomnieniem lata, kiedy przyjdą zimowe dni.
Jeśli chcemy utrzymać najwyższy
standard, to kieliszki schłodzimy wcześniej w lodówce, przez co najmniej pół
godziny. Prosecco powinno mieć temperaturę 4-6 OC, bo wino musujące
musi być mocno schłodzone.
Jeśli wśród gości mamy kierowców,
to możemy ich poczęstować wersją bezalkoholową, gdzie prosecco zastępujemy wodą
gazowaną. Taka wersja jest też doskonała na przyjęcie, w którym uczestniczą
dzieci. Milusińscy lubią być traktowani jak dorośli i dostawać do picia to samo
w takich samych kieliszkach. Wtedy musimy tylko uważać, żeby nie pomylić
kieliszków dla dorosłych z tymi dziecinnymi. Ostrzegam, że, poza szkodliwością
alkoholu w okresie wzrostu, pijane dzieci nie są zabawne tylko męczące.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz