piątek, 14 lipca 2017

Konfitura rabarbarowa



Żyję na tyle długo, żeby przekonać się na własnej skórze jak przemijającą rzeczą jest moda. W czasach bikiniarzy czy bitników obowiązywały wąskie krawaty. Kto nosił szerokie był uznawany za wieśniaka, który zjechał do miasta (wtedy jeszcze nie było modnego obecnie określenia słoiki). Potem wróciła moda na krawaty szersze. Wąski krawat stał się symbolem zacofania i obciachu. Z czasem moda narzucała krawat coraz szerszy, aż przesada w drugą stronę doszła do granicy śmieszności. Nie potrafię powiedzieć, co obowiązuje teraz. Chcę wierzyć, że sytuacja wróciła do normy, czyli uśrednionej szerokości. Tak wyczerpały się możliwości - wszak pole manewru jest ograniczone. A właściwe proporcje to siła klasyki. Przesada jest barbarzyństwem.
Moda jest ekspansywna i ma zapędy dyktatorskie. Nie wystarczy jej, że ściska za szyję, ale wdziera się również do żołądka. Istnieją mody kulinarne. Jeśli dobrze pamiętam, z początkiem lat 80-tych wiatr z Zachodu przywiał hasło „sugar is white poison” – cukier to biała trucizna. Postępowość zaczęła być mierzona ilością łyżeczek cukru sypanego do herbaty. Najbardziej postępowi przestali w ogóle słodzić herbatę. Ci, którzy nie potrafili przełknąć cierpkiego napoju, a uwierzyli w szkodliwość cukru, zaczęli stosować słodzik na bazie aspartamu. Z czasem okazało się, że aspartam jest rakotwórczy, a moi dziadkowie ze wsi, którzy sypali po 3 czy 4 łyżki cukru na kubek herbaty dożyli wieku dobrze po osiemdziesiątce. Z czasów straszenia cukrem pochodzi moda na dżemy niskosłodzone. Poza wszystkim smakują blado w porównaniu z tym, co pamiętam z dzieciństwa. Ile radości dawało pokątne podjadanie cudownie słodkich dżemów. Teraz wraca moda na kuchnię domową, opartą na naturalnych składnikach. Ja domowe konfitury sporządzam sposobem mojej babci: owoce plus cukier. Oczywiście zwykły cukier (nie żelujący). Trudniejsze to w wykonaniu, bo wystarczy chwila nieuwagi, żeby przypalić konfiturę. Nie dość, że wkrada się wtedy gorzki smak, to jeszcze trudno doszorować garnek. Jeśli jednak uda się dobrze, to efekt jest nieporównywalny z czymkolwiek co oferuje handel. Szczególnie jeśli chcecie przygotować konfitury nietypowe jak na przykład rabarbarowe. Polecam zatem poniższy przepis.




(koszt orientacyjny –  6 zł, porcja na 4 słoiki)

  • 1 kg rabarbaru (4,50 zł)
  • 0,8 kg cukru (1,50 zł)

Rabarbar myjemy i osuszamy. Odcinamy końce i usuwamy ciągnącą się skórkę. Kroimy w  kawałki (1 – 2 cm). Wrzucamy rabarbar do garnka. Dodajemy cukier. Mieszamy i odstawiamy na 12 godzin. Gotujemy na małym ogniu. Kiedy cukier się rozpuści, a rabarbar zmięknie, miksujemy delikatnie, tak żeby część kawałków pozostała nienaruszona. Całość doprowadzamy do wrzenia i gotujemy co najmniej 5 minut, cały czas mieszając. Gorącą konfiturę przekładamy do słoików, które natychmiast zakręcamy i ustawiamy do góry nogami do wystygnięcia. Podczas stygnięcia w słoikach wytworzy się podciśnienie, które poprawia szczelność zamknięcia.


Moje uwagi i rady

Smak można podbić dodając do konfitur cienko ściętą skórkę z 1 pomarańczy lub sok z 1 cytryny, bądź jedno i drugie.
Kto lubi oryginalny smak może dodać do gotowania gałązkę rozmarynu, którą trzeba usunąć przy końcu gotowania. Po zakończeniu gotowania można też dodać 1 -2 kieliszki rumu.
Ta konfitura świetnie smakuje na grzance podanej z poranną kawą i jest oczywiście doskonałym wypełnieniem do tarty z kruchego ciasta czy drożdżowych bułeczek. Amatorom konfitur polecam inne przepisy z tej zakładki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz