-
Вторая свежест - вот что вздор! Свежест бывает
только
одна – первая, она же и последняя. A если
осетрина
второй свежести, то это означает, что
она тухлая!
(M.
Bułhakow „Mistrz i Małgorzata” rozdział 18)
„Druga świeżość to nonsens!
Świeżość bywa tylko jedna – pierwsza i tym samym ostatnia. A skoro jesiotr jest
drugiej świeżości, to oznacza to po prostu, że jest zepsuty”. Ten cytat z
„Mistrza i Małgorzaty” Bułhakowa jest tak słynny, że aż przysłowiowy. Znają go
nawet pokolenia, które nie doświadczyły bezpośredniego komunizmu. Czasy ustroju
„sprawiedliwości społecznej” mamy szczęśliwie za sobą i możemy już kupować
świeże ryby. Musimy jednak umieć rozpoznać, czy ryba jest rzeczywiście świeża.
Podaję więc najkrótszy poradnik.
Łuska ma być błyszcząca – mówiąc poetycko powinna się srebrzyć. Oczy powinny być wodniste i przejrzyste. Mętne są oznaką drugiej świżości. Skrzela muszą mieć intensywną barwę. I wreszcie ostatni test – najprostszy i niezawodny. Naciskamy rybę palcem – już po sekundzie nie powinno być po tym śladu. Jeśli pozostał choćby ledwo dostrzegalny dołek, to ryba na pewno nie jest świeża. Poza wszystkim ryba nie powinna pachnieć ani morzem ani rybą. Świeża ryba, nawet jeśli to flądra, jest absolutnie bez zapachu.
Łuska ma być błyszcząca – mówiąc poetycko powinna się srebrzyć. Oczy powinny być wodniste i przejrzyste. Mętne są oznaką drugiej świżości. Skrzela muszą mieć intensywną barwę. I wreszcie ostatni test – najprostszy i niezawodny. Naciskamy rybę palcem – już po sekundzie nie powinno być po tym śladu. Jeśli pozostał choćby ledwo dostrzegalny dołek, to ryba na pewno nie jest świeża. Poza wszystkim ryba nie powinna pachnieć ani morzem ani rybą. Świeża ryba, nawet jeśli to flądra, jest absolutnie bez zapachu.
Kiedy już kupimy świeżą rybę to
możemy ją przyrządzić w sposób bardziej wyszukany niż smażenie. Doskonała jest
ryba gotowana na parze – do tego trzeba mieć jednak specjalne naczynie. O wiele
prostsza w przygotowaniu jest ryba pieczona. A w tym zakresie szczytem wykwintności
jest ryba pieczona w soli. Sól jako substancja higroskopijna wyciąga nadmiar
wilgotności. Ten sposób pozwala jak żaden inny w pełni docenić delikatny smak i
konsystencję rybiego mięsa.
(koszt orientacyjny – 41 zł/porcja na 2 osoby)
- 2 dorady po 35-45 dkg (35 zł)
- 2-3 kilo grubej soli (4 zł)
- 2 gałązki rozmarynu (0,40 zł)
- 2 ząbki czosnku (0,60 zł)
- 1 cytryna (1 zł)
- sól i pieprz
Doradę patroszymy. Do środka
każdej ryby wkładamy gałązkę rozmarynu, rozgnieciony ząbek czosnku oraz
plasterek cytryny. Dno naczynia żaro-odpornego lub brytfanny wysypujemy solą.
Do naczynia wkładamy rybę i całkowicie zasypujemy solą, żeby nie wystawał ani
kawałek. Pieczemy 25 - 30 minut w temperaturze 200OC. Oddzielamy
rybę od soli i wykładamy na talerze. Gotową rybę, po zdjęciu skóry skrapiamy
sokiem z pozostałej cytryny. Możemy też doprawić solą (?!) i pieprzem.
Moje uwagi i rady
Przepis jest prosty, a cała
trudność polega na usunięciu soli tak aby nie zaprószyła się do mięsa. Dlatego dobrze
jest skropić wierzch pokrywy solnej nieznaczną ilością wody. Wtedy sól się zeskorupi
i będzie łatwiejsza do oddzielenia. Jeśli chcemy zabłysnąć elegancją, to
powinniśmy sami wypreparować samo mięso i podać udekorowane np. gałązkami
rukoli. Wymaga to pewnej wprawy i pewności ręki. W wersji może mało
eleganckiej, ale bezpiecznej, można podać rybę wraz ze skórą. Wtedy nie
przyjmujemy na siebie odpowiedzialności za brak umiejętności. Najważniejsze –
nie próbujcie piec ryby w drobnej soli. Ostrzegam, gdyż zaliczyłem już taką
wpadkę - sól musi być gruba, bo inaczej dostanie sie do środka.
Teraz często można kupić
wypatroszoną rybę. Ja wolę sam patroszyć, bo uważam, że cała ryba to jeszcze
jedna gwarancja świeżości. Po wypatroszeniu ryby dobrze jest łyżeczką od
herbaty usunąć z wnętrza wszelkie pozostałości, które mogą dawać gorzki smak.
Czas pieczenia podaję ramowo, bo
to w znacznym stopniu kwestia gustu. Tak jak przy befsztyku, jedni lubią mięso
bardziej inni mniej surowe. Oczywiście nie można piec za długo, bo wtedy ryba
będzie przesuszona. Zasada jest prosta – mniejszą rybę pieczemy krócej, a
większą dłużej. Dalej to kwestia praktyki. Kto raz spróbuje tego przepisu, na
pewno będzie chciał go powtarzać jak najczęściej i z czasem nabędzie
odpowiedniego doświadczenia.
Kto woli delikatniejszy smak, ten
zastąpi rozmaryn tymiankiem. Ważne, żeby zioła były świeże, najlepiej z
własnego zielnika.
Dwie ryby to solidny posiłek na 2
osoby, ale wystarczająca ilość na lekką kolację dla 4 osób.
Jeśli chodzi o odpowiednie do tej
potrawy wino, to oczywiście białe. Nie polecam jednak win z Nowego Świata, bo
mają zbyt wyraźną owocową nutę. Potrzebujemy raczej czegoś delikatnego. Narzuca
się więc wino, które już w samej nazwie ma łagodny smak, czyli soave. Ja najchętniej podaję do dorady szare
pinot (po włosku pinot grigio, a po
francusku pinot gris), bo lubię nutę
trawiastą. Świetnie komponuje sie też Vermentino di Sardegna, choć wina z
biedniejszych regionów Włoch nie cieszą się najlepszą opinią.
Miłośnikom pieczonej ryby polecam przepisy na łososia i pstrąga:
http://wloskigarnuszek.blogspot.com/2016/02/osos-z-warzywami.html
http://wloskigarnuszek.blogspot.com/2016/02/osos-z-warzywami.html
Wygląda bardzo aptyecznie. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotykam się z taki sposobem przyrządzania ryby, brzmi bardzo nowatorsko. Ja jako tradycjonalistka najczęściej jednak przygotowuję dość klasyczne danie i klasyczne połączenia smaków. Ostatnio moim ulubionym przepisem jest https://mowisalmon.pl/przepisy/smazony-losos-z-salsa-verde-z-chrzanem/ To proste ale bardzo efektowne danie, lubię je przygotowywać kiedy przychodzą do mnie goście.
OdpowiedzUsuń