Nie odkryję Ameryki jeśli powiem,
że są takie nieliczne książki, których lektura sprawia równą przyjemność
dzieciom co dorosłym. Dwa najwyższe miejsca w tej klasyfikacji należą
niezaprzeczalnie do Anglików. Chodzi mi oczywiście o „Alicję w krainie czarów”
i „Kubusia Puchatka”. Jestem z wykształcenia filologiem – zawsze więc zachęcam
do nauki języków obcych i przyswajania literatury w oryginale - stąd nie chcę więc
wchodzić w rozważania na temat polskich tłumaczeń „Alicji w krainie czarów”. Czy
lepiej wywiązał się z zadania Marianowicz, Stiller czy Słomczyński? Wszystkie
świecą odbitym blaskiem i nie oddają w pełni uroku oryginału. My Polacy mamy
jednak wyjątkowe szczęście w przypadku „Kubusia Puchatka”. Tłumaczenie Ireny
Tuwim jest kongenialne. Nie tracimy w nim nic z ciepła oryginału. A czy zabawa
w „misie patysie” nie brzmi nawet bardziej puchatkowo niż angielskie
„Pooh-sticks”?
Przysmak, który tu proponuję
nazywa się po włosku pesche al ghiaccio.
Mam jednak wrażenie, że tłumaczenie dosłowne „brzoskwinie na lodzie” może być
mylące. Nazwać to po prostu „deser brzoskwiniowy” brzmi zbyt banalnie. Dlatego
zdecydowałem odwołać sie do tradycji puchatkowej w przekonaniu, że
„brzoskwiniowe co nieco” brzmi bardziej zachęcająco.
- 4 brzoskwinie (4 zł)
- 4 czubate łyżki sera mascarpone lub ricotta (1,50 zł)
- 1 cytryna (1 zł)
- 50 g cukru pudru (0,50 zł)
- 6 kostek cukru (0,10 zł)
Brzoskwinie myjemy i wrzucamy do
wrzącej wody. Podgrzewamy we wrzątku przez 1-2 minuty. Po wyjęciu z wody
odsączamy na sicie. Obieramy ze skórki – ostrożnie, aby nie naruszyć miąższu. Obtaczamy
brzoskwinie w cukrze pudrze tak, aby były całkowicie pokryte. Wkładamy do
głebokiego naczynia – najlepiej metalowej miseczki. Kostki cukru ocieramy o skórkę
cytryny tak, aby wchłonęły jak najwięcej aromatu. Rozkładamy je równomiernie
między brzoskwiniami. Całość wkładamy do lodówki na co najmniej 3 godziny.
Schłodzone brzoskwinie przekrawamy na pół i usuwamy pestkę, po czym kroimy je w
ćwiartki lub ósemki. Podajemy z łyżką sera, który możemy udekorować listkiem
mięty.
Moje uwagi i rady
Najlepsze są brzoskwinie dojrzałe
ale twarde. Nie zawsze łatwo jest kupić właśnie takie brzoskwinie. Jeśli stoimy
przed wyborem czy bardziej dojrzałe czy twardsze, to wybieramy ten drugi
wariant. Powinniśmy przetrzymać brzoskwinie w lodówce przez co namniej 3
godziny. Ja najczęściej przygotowuję je wieczorem i pozostawiam w lodówce na
noc – do podania następnego dnia. Stanowią doskonałe lekkie śniadanie w upalne
lato. Są też doskonałym podwieczorkiem (szczególnie dla dzieci). Jest to też
doskonała letnia kolacja.
Takie lekkie co nieco najlepiej
smakuje z serem mascarpone. Tyle, że mascarpone to bomba kaloryczna. Kto więc
pilnuje ilości spożytych kalorii, to powinien raczej użyć sera ricotta.
Miłośnikom kubusiowych klimatów
polecam również poniższy przepis, bo cóż jest bardziej puchatkowe niż miód.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz