piątek, 11 sierpnia 2017

Brzoskwiniowe co nieco


Nie odkryję Ameryki jeśli powiem, że są takie nieliczne książki, których lektura sprawia równą przyjemność dzieciom co dorosłym. Dwa najwyższe miejsca w tej klasyfikacji należą niezaprzeczalnie do Anglików. Chodzi mi oczywiście o „Alicję w krainie czarów” i „Kubusia Puchatka”. Jestem z wykształcenia filologiem – zawsze więc zachęcam do nauki języków obcych i przyswajania literatury w oryginale - stąd nie chcę więc wchodzić w rozważania na temat polskich tłumaczeń „Alicji w krainie czarów”. Czy lepiej wywiązał się z zadania Marianowicz, Stiller czy Słomczyński? Wszystkie świecą odbitym blaskiem i nie oddają w pełni uroku oryginału. My Polacy mamy jednak wyjątkowe szczęście w przypadku „Kubusia Puchatka”. Tłumaczenie Ireny Tuwim jest kongenialne. Nie tracimy w nim nic z ciepła oryginału. A czy zabawa w „misie patysie” nie brzmi nawet bardziej puchatkowo niż angielskie „Pooh-sticks”?
Przysmak, który tu proponuję nazywa się po włosku pesche al ghiaccio. Mam jednak wrażenie, że tłumaczenie dosłowne „brzoskwinie na lodzie” może być mylące. Nazwać to po prostu „deser brzoskwiniowy” brzmi zbyt banalnie. Dlatego zdecydowałem odwołać sie do tradycji puchatkowej w przekonaniu, że „brzoskwiniowe co nieco” brzmi bardziej zachęcająco.




(koszt orientacyjny –  7,10 zł/porcja na 4 osoby)

  • 4 brzoskwinie (4 zł)
  • 4 czubate łyżki sera mascarpone lub ricotta (1,50 zł)
  • 1 cytryna (1 zł)
  • 50 g cukru pudru (0,50 zł)
  • 6 kostek cukru (0,10 zł)

Brzoskwinie myjemy i wrzucamy do wrzącej wody. Podgrzewamy we wrzątku przez 1-2 minuty. Po wyjęciu z wody odsączamy na sicie. Obieramy ze skórki – ostrożnie, aby nie naruszyć miąższu. Obtaczamy brzoskwinie w cukrze pudrze tak, aby były całkowicie pokryte. Wkładamy do głebokiego naczynia – najlepiej metalowej miseczki. Kostki cukru ocieramy o skórkę cytryny tak, aby wchłonęły jak najwięcej aromatu. Rozkładamy je równomiernie między brzoskwiniami. Całość wkładamy do lodówki na co najmniej 3 godziny. Schłodzone brzoskwinie przekrawamy na pół i usuwamy pestkę, po czym kroimy je w ćwiartki lub ósemki. Podajemy z łyżką sera, który możemy udekorować listkiem mięty.


Moje uwagi i rady

Najlepsze są brzoskwinie dojrzałe ale twarde. Nie zawsze łatwo jest kupić właśnie takie brzoskwinie. Jeśli stoimy przed wyborem czy bardziej dojrzałe czy twardsze, to wybieramy ten drugi wariant. Powinniśmy przetrzymać brzoskwinie w lodówce przez co namniej 3 godziny. Ja najczęściej przygotowuję je wieczorem i pozostawiam w lodówce na noc – do podania następnego dnia. Stanowią doskonałe lekkie śniadanie w upalne lato. Są też doskonałym podwieczorkiem (szczególnie dla dzieci). Jest to też doskonała letnia kolacja.
Takie lekkie co nieco najlepiej smakuje z serem mascarpone. Tyle, że mascarpone to bomba kaloryczna. Kto więc pilnuje ilości spożytych kalorii, to powinien raczej użyć sera ricotta.
Miłośnikom kubusiowych klimatów polecam również poniższy przepis, bo cóż jest bardziej puchatkowe niż miód.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz